Całość akcji dzieje się na tytułowej planecie Eden (dotąd odwiedzonej tylko przez sondę więc jedyne co wiadomo, to to, że ma atmosferę nadającą się do oddychania), gdzie sześciu rozbitków ma niezbyt planowane i nie do końca udane lądowanie. Feralne obliczenia komputera, który spowodował ten wypadek to jednak dopiero początek problemów, gdyż planeta okazuje się zamieszkana przez istoty rozumne.
Nie lada wyzwaniem jest już sama próba wydostania się ze statku, który wbił się w ziemię pod wpływem uderzenia. Tradycyjnie następuje potem klasyczny temat eksploracji okolicy i próba dopasowania swoich wyobrażeń i stereotypów do tego, co zostało napotkane (jak choćby dziwna fabryka, która wydaje się zapętlona i żywa). Pierwszy kontakt z obcą rasą (nazwano ich dubeltami) też nie należy do zbyt udanych, co jeszcze bardziej utrudnia próby odzyskania kontroli nad sytuacją.
Jak to zwykle u Lema bywa otoczenie jest jedynie tłem. To sama próba porozumienia się i zrozumienia co się dzieje dookoła jest prawdziwym wyzwaniem – rasy mają inne zwyczaje, wyobrażenia i sposoby komunikacji. Czy takie zrozumienie jest w ogóle możliwe? Już same polityczne porządki przywodzą na myśl czytelnikowi Orwella czy cenzurę, która kiedyś panowała (do tego stopnia, że ze słownika tubylców część słów została dosłownie wycięta, a część spraw przekłamana). W pewnym momencie nasi bohaterowie wręcz chcą zbawić planetę i ingerować w to co się dzieje by dać szansę słabszym i uciśnionym. Można przewidywać, że gdyby nie spotkanie z jednym z ich uczonych, który wyjaśnia część stanu rzeczy oraz naprawa statku na planecie nastał by exodus spowodowany innym, odmiennym punktem widzenia człowieka.
Bardzo ciekawym zagraniem jest też utożsamienie samych postaci nie z imionami (znamy tylko jedno), a samymi ścisłymi profesjami. Mamy tu więc Inżyniera, Chemika, Koordynatora, Fizyka, Cybernetyka i Doktora. Udaje się dzięki temu pokazać, jak w trudnych sytuacjach reagują poszczególne osobowości związane z konkretnymi zawodami, a nie osoby co zwiększa dodatkowo doznania płynące z książki.
Wiele osób stwierdza, że książki Lema są dosyć trudną lekturą. Jednak osoby które lubią tą tematykę (jak ja) szybko się w niej odnajdą. Sama lektura zajęła kilka wieczorów i pozostawia wręcz niedosyt – szczególnie pod sam koniec, gdzie sytuacja dzieje się lawinowo i może przez to trochę nie wykorzystuje potencjału. Mimo wszystko polecam, a sam zabieram się za kolejną lekturę Lema.

Eden by alexandreev – alexandreev.deviantart.com