Vidocque – złodziej i awanturnik, który stał się wręcz legendą w złodziejskim półświatku. Tak można podsumować znaczną część życia przed historią pokazaną w filmie. W momencie, gdy poznajemy go na ekranie trafia do więzienia o zaostrzonym rygorze, z którego podobno nie da się już uciec. Jemu się jednak ponownie udaje. Ukrywa się później pod przykrywką handlarza tkanin. Mając jednak taką przeszłość nie da się zniknąć raz na zawsze. Splot początkowych wydarzeń powoduje, że zostaje on rozpoznany. Wchodzi więc w układ z miejscową policją pod warunkiem oczyszczenia z zarzutów i podejmuje się oczyszczenia ulic Paryża ze złodziei i morderców (bo kto inny jak nie człowiek z wewnątrz najlepiej rozumie motywy i zasady ich działania?). Samotny wilk zawsze mówiący, że działa sam czuje się równie obco zarówno pomiędzy typami spod ciemnej gwiazdy jak i w towarzystwie paryskiej socjety, do której również trafia – jedni traktują go jak zdrajcę, pozostali próbują wykorzystać jako marionetkę komplikując jeszcze bardziej zadanie. Podejmuje on więc ryzyko i współpracuje z innymi wyrzutkami – śliczną prostytutką Annette, dawnym kompanem spod celi oraz ograbionymi z majątku w wyniku Wielkiej Rewolucji księciem i jego synem – jak to się dla nich skończyło można się tylko domyślać. Ostatecznie cel osiąga, choć przypłaca go sporym kosztem.
Połączenie ciekawej kryminalnej intrygi z tłem politycznym czasów Napoleona buduje intrygujący obraz całości. Jak dla mnie jednak film pozostawia lekki niedosyt i domaga się albo kontynuacji, albo faktycznego rozbicia na wiele odcinków. Na dużo więcej czasu zdecydowanie zasługują nie tylko współpracownicy Vidocqua ale i jego przeciwnicy – w szczególności Maillard oraz pretendent do bycia jego następcą – Nathanael (nie będę bardziej spoilował). Całość można podsumować brutalnie jako opowieść o twardzielach zmęczonych codziennością, zemście oraz sojuszach w imię zasad bo cel uświęca środki.
Z punktu widzenia mojego, gdzie tradycyjnie decyzja co obejrzeć w kinie podejmowana była już przy kasie (i to nie pierwszy raz, bo instytucja dziadków łapana jest na ostatnią chwilę więc i przygotowania nie było) był to film bardzo trafiony i jeżeli nie przeszkadza tobie kino francuskie serdecznie go polecam.
I tu w sumie mógł bym zakończyć swój artykuł. Postać Vidocqua zaintrygowała mnie jednak tak mocno, że zrobiłem dalszy research, gdyż nadmienić trzeba, że jest to postać prawdziwa. Idąc więc dosyć skrótowo Eugene-François Vidocq urodził się w dosyć bogatej rodzinie piekarzy. Od dziecka interesował się szermierką. W wieku lat 13 okradł po raz pierwszy swoich rodziców co poskutkowało dziesięcioma dniami więzienia (doniósł na niego jego własny ojciec). Niecały rok później ponownie okradł rodziców, a za pozyskane pieniądze kupił bilet na statek do Ameryki – gdzie jednak nie dotarł bo padł ofiarą złodziei portowych. W wieku lat 16 trafił do wojska, gdzie zyskał sławę jako mistrz pojedynków. Zapędził się jednak za bardzo wyzywając na pojedynek oficera za co został postawiony przed sąd wojskowy ale udało mu się uciec. Później wielokrotnie zmieniał miejsce pobytu popadając w konflikt z prawej co skutkowało licznymi pobytami w więzieniu. Część dalszego jego życia przedstawia w/w film. Co jednak dalej? Jak się okazuje założył on później organizację, która następnie stała się oficjalnym organem działu kryminalistyki zatwierdzonego przez samego Napoleona i do dziś jest uważany za ojca współczesnej kryminalistyki policji francuskiej oraz za pierwszego prywatnego detektywa. Jego bujne życie dało o sobie znać nawet po jego śmierci – o spadek po nim walczyło 11 kobiet.